sobota, 22 września 2012

Rozdział V

     Listy

     Lily leżała na plecach, oddychając z trudem, jakby się zadyszała po długim treningu z Merlinem. Przebudziła sie z bardzo realistycznego snu, z dłońmi przyciśniętymi do twarzy. Stara blizna na czole, o kształcie błyskawicy, paliła ją tak, jakby ktoś przed chwilą przyłożył do niej gorące żelazko.
      Usiadła, wciąż dotykając jedną ręką blizny, a drugą zaś poprawiła włosy, które zasłoniły jej twarz. Gdy przetarła oczy, zobaczyła wyraźniej sypialnię, oświetloną mglistym, pomarańczowym blaskiem latarni, sączącym się przez zasłony. Za oknem, panował spokój, zaś niczym niezmącona tafla wody, wyglądała jak niebo, które odbijało się w jeziorze.
      Jeszcze raz dotknęła blizny. Wciąż czuła ból. Zapaliwszy lampkę, wygramoliła się z łóżka, leniwym krokiem przeszła przez pomieszczenie, otworzyła szafę i zerknęła w lustro na wewnęrznej stronie drzwi. Zobaczyła chudą nastolatkę o zdziwionych, orzechowych oczach, spoglądajacych na nią spod rozczochranych blond włosów. Wielu twierdziło, że wygląd odziedziczyła po matce, ale oczy zdecydowanie były James'a, zaś złote włosy - babki ze strony ojca.
      Li
ly sporóbowała sobie przypomineć o czym śniła, zanim się przebudziła, To było takie żywe, takie realne... Dwaj znajomi ludzie i jeden, którego nie znała... Zmarszczyła brwi, starając sobie przypomnieć... Nawiedziła ją niewyraźny obraz jakiegoś pokoju... przypomniała sobie drobnego chłopca... tak, to Cedrik Diggory... i zimne i przenikliwe spojrzenie... spojrzenie Lorda Voldemorta? Na samą myśl o nim Lily poczuła się, tak jakby do żołądka opadła jej bryła lodu...
      Zacisnęła powieki, usiłując przypomnieć sobie, czy to na pewno był Voldemort, ale nie znalazła żadnej odpowiedzi... niczego. Pamiętała tylko dziwne zachowanie McLaggen'a, który znajdował się na tym samym roku, co Lily. Los chciał, że trafił do Gryffindor'u. Całkowicie tam nie pasował, jego arogancja i brak skromności działał odpychająco, na pewno na Lily. Zaś Cedrik był jego całkowitym przeciwieństwem. Nie rozumiała dlaczego w jej śnie obaj zachowali się całkowicie odwrotnie?
      Lily zabrała ręce od twarzy, otworzyła oczy i rozejrzała się po sypialni, jakby się spodziewała ujrzeć coś niezwykłego. Tak się zlożyło, że w tym pokoju było mnóstwo niezwykłych rzeczy. U stóp łóżka stał wielki, drewniany, otwarty kufer, w którym mieścił sie kociołek, miotła, czarne szaty i kilka książ z zaklęciami. Część biurka zajmowała wielka pusta klatka, w której zazwyczaj siedział jej jastrząb, a pozostała część zawalona była zwojami pergaminu. Na podłodze obok łóżka leżała otwarta książka, którą czytała przed zaśnięciem. Ilustracja w książe była ruchoma: pojawiali się na niej i znikali z pola widzenia ludzie, którzy byli założycielami Hogwartu. 
      Tym, co niepokoiło Lily, była świadomość, że kiedy ostatnio rozbolała ją blizna na czole, stało się to z powodu bliskości Voldemorta... Ale przecież Voldemorta nie mogło tu teraz być... Voldemort czający się w ciemnościach? To absurdalne, to nie możliwe... Zaklęcia Merlina, które rzucił wokół domu, miały chronić Lily przed Voldemortem.
      Lily wsłuchała się w otaczającą ją ciszę. Czyżby jednak spodziewała się usłyszeć trzeszczenie schodów albo szelest płaszcza? Aż podskoczyła, gdy w sąsiednim pokoju zachrapał głośno Merlin. Otrząsnęła się i skarciła w duchu: co za głupota, przecież w tym domu nie ma nikogo poza Merlinem i skrzatem, którzy wciąż smacznie śpią i z całą pewnością nie dręczą ich żadne senne koszmary.
      Najbezpieczniej czuła się jednak w Hogwarcie, w duchu dziękowała wszystkim czarodziejom, że do jej powrotu zostało zaledwie kilka godzin. Rozejrzała się z rozpaczą po pokoju i jej wzrok spoczał na listach, które odtrzymała kilka dni temu od swoich najlepszych przyjaciół. Co by powiedzieli, gdyby im napisała, że znowu rozbolała ją blizna?
      Natychmiast usłyszała w głowie głos Hermiony Granger, piskliwy i pełen przerażenia:
- Boli cię blizna? Lily, to bardzo poważna sprawa!! Musisz o tym napisać do dyrektora! A ja zaraz sprawdzę w "Najczęstrzych Magicznych Dolegliwościach i Schorzeniach..." Może tam coś znajdę...
      Tak, Hermiona, która była koleżanką Harry'ego doradziłaby jej zwrócenie się do Dyrektora Hogwartu i oczywiście przewertowanie kilku książek. Lily spojrzała przez okno na atramentowe, prawie czarne niebo. Wątpiła, by mogła jej teraz pomóc jakakolwiek książka. A jeśli chodzi o zwrócenie się do Dumbledore'a to co miałaby mu napisać?


Szanowny Panie Profesorze, proszę mi wybaczyć, że Pana niepokoję, ale dzisiaj rano rozbolała mnie blizna. Z wyrazami szacunku, Lily Potter.
 
     Zabrzmiało to bardzo głupio, nawet w jej głowie.
     Spróbowała więc wyobrazić sobie reakcję jej najlepszej przyjaciółki, Angeliny Johnson i natychmiast ujrzała owalną, opaloną twarz koleżanki mówiącą: "Skopaliśmy mu raz tyłek, to i drugim razem dostanie!". To zdecydowanie cała Angelina, zawsze waleczna i pomocna.
      Przeczesała palcami włosy. Naprawdę pragnęła kogoś - choć z trudem się do tego przyznawała nawet przed samą sobą - kto był by jak ... jak ojciec: dorosłego czarodzieja, który zaopiekowałby się nią, chronił i bezgranicznie kochał.
      I nagle jej wzrok zatrzymał się na jednej z szuflad komody, która stała w półmroku. Lily zeskoczyła z łóżka, przeszła przez pokój i usiadła przed komodą. Wysunęła ostatnią szufladę w której od zawsze trzymała swoje małe skarby i tajemnice. Na samym dnie szuflady, pod stertą kartek urodzinowych ukryta była mała, czarna szkatułka. Ułożyła ją na dywanie i trzykrotnie stuknęła różdżką w jej wieko. Coś pyknęło i szkatułka się otworzyła. Z jej wnętrza Lily wyciągnęła kilka kopert. Los chciał, że pierwsza była najbardziej nie chcianą. Sama nie wiedziała dlaczego jej nie wyrzuciła, albo nie zniszczyła. Ręce jakby same, będąc w jakiejś dziwnej hipnozie, otworzyły kopertę:


Droga Lily,
Nie rozumiem dlaczego mnie unikasz, nie odpisujesz
na listy, ignorując moje starania...
Daj mi jedną szansę aby to wszystko wyjaśnić.
O dziesiątej wieczorem będę na ciebie czekał
przed Wielką Sala.
Dorian

 
      W poprzednim roku Lily dostała pięć listów od Dorian'a Malfoy'a, który - jej zdaniem - się do niej przyczepił. Ona nielokrotnie i wyraźnie dała mu znać, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Sama nie wiedziała dlaczego ten list, podobnie jak wcześniejsze jeszcze nie trafił do śmietnika.
      Lampa jakby przygasła, bo zimne szare światło poprzedzające wschód słońca powoli wpełzło do pokoju. Kiedy w końcu wzeszło słońce i całą sypialnię wypełniła złota poświata, a z pokoju Merlina dało sie usłyszeć zwykłe, poranne odgłosy, Lily wrzuciła list do kosza i wyjęła kolejną białą kopertę, by ponownie przeczytała list od Remusa.
 
 
      Droga Lily,
     Dziękuję Ci za twój ostatni list. Twój jatrząb jest ogromny, ledwo się przycisnął przez moje niewielkie okienko.
     U mnie po staremu. Razem z Albusem wciąż staramy się namierzyć Peter'a, jednak bez skutecznie. Ostatnio widziano go w Little Hangleton, gdzie ślad po nim zaginął. Syriusz przez te całe ukrywanie się omal nie wpadł w depresję. Naszczęście Molly i jej anielskie herbatki poprawiły stan Łapy. Rozumiem Syriusza, tyle czasu był sam, w zamknięciu, a teraz wrócił do życia i trochę się zagubił. Ostatnio nawet zaczęliśmy ogarniać jego dom i znaleźliśmy kilka gratów ze stary lat.
Co tak u ciebie Lily słychać? Jak blizna? Słyszałem od Angeliny, że podczas ostatniego roku kilka razy blizna dała o sobie znać.
     Lily wiem, że nie chcesz nikogo martwić, ale wiedź, że nie jesteś sama i jakbyś chciała z kimś porozmawiać, to zawsze możesz do mnie przyjść.
Pozdrów ode mnie Merlina.

Remus
 
 

      Poczciwy Remus, pomyślała, zawsze chce pomóc. Nie ma jednak sensu bez powodu zamartwiać Lupina. Zwinęła pergamin i odłożyła go do szuflady. Potem wstała, przeciąnęła się i ponownie otworzyła szafę. Tym razem nie spojrzała na swoje odbicie, tylko zaczęła się ubierać i opuściła sypialnię. Na półpiętrze wpadła na Shepard'a, który kierował się w stronę pokoju Lily, niosąc stertę świeżo wypranych ubrań.
- Dzień dobry, panienko - przywitał się, jak to miał w zwyczaju. - Pan czeka w salonie.
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęła się Lily.
      Oczywiście, gdy tylko weszła do salonu, zobaczyła siedzącego Merlina za stołem, pochłoniętego czytaniem gazety. Zajęła miejsce tuż obok niego, gdzie zazwyczaj siadała i upiła łyka herbaty, która stała obok jej śniadania. Mag przyglądał się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy, wyczuwając tylko pozorny spokój dziewczyny. Merlin pozwolił, by usta wykrzywił uśmiech.
- Dzisiaj wracasz do Hogwartu - zaczął spokojnie, obracając w dłoniach małą, srebrną łyżeczkę - Spróbuj nie wpakować się w kłopoty, dobrze?
      Lily zmrużyła oczy, ale nie pokazała po sobie by ta prośba zrobiła na niej wielkie wrażenie. Co roku słyszała, że ma się trzymać z daleka od kłopotów. Problem polegał jednak na tym, że to kłopoty zawsze znajdowały ją.
- Przecież wiesz, że będę uważać.
      Marlin odłożył łyżeczkę i przeniósł swój wzrok na Lily. Wyglądał jakby ktoś opowiedział mu dobry kawał, który pomimo swej prostoty rozbawił go. Już on wiedział, jak Lily będzie uważać w Hogwarcie...
--------------------------------
Hej. Dziękuję wszystkim za cudowne komentarze, które motywują mnie do dalszego pisania. No cuż... w nastepnym rozdziale Lily zacznie swój kolejny rok w Hogwarcie. Zapewniam, ze będzie się działo. Myślę, że jej kolejny rok będzie powiązany z czwartą częścią Harry'ego Pottera i Czary Ognia, gdyż chciałabym umieścić na blogu turniej tójmagiczny, ale zmieniając zadania ^.^ no ale zobaczymy.
     Jesli u kogoś nie skomentowałam rozdziału, niech da mi znać. Ostatnio mam nie wiele czasu wolnego, przez co mogłam przeoczyć jakieś powiadomienie.
     Co z obecnym rozdziałem? Miał być dłuższy, ale ze względu na szkołę i małą ilość wolnego czasu wstawiłam krótszą wersję. Jest dość nudny i monotonny, ale chciałam pokazać osobowość Lily, w pewnym stopniu wyjaśnić sen z poprzedniego rozdziału oraz zarysować relacje między Potterówną a innymi postaciami.
     Mam nadzieję jednak, że was nie zanudzę.
Pozdrawiam ^.^

11 komentarzy:

  1. Rozdział boski. dlaczego lily nie chce nikogo zamartwiać? przecież skoro voldemort może być w pobliżu ... inn zadania? ciekawie, ciekawe. kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu dziękuję za cudowny komentarz. Lily jest trochę uparta [podobnie jak James] i nie chce nikogo martwić, sama chce sobie poradzić, ale wiadomo, że czasami musisz się kogoś poradzic.
      Tak myślę, że w tunieju pojawi się napewno jedno zadanie całkowicie inne, zadanie z jeziorem trochę będzie inne - ulepszone ^.^
      Kiedy nowy rozdział? Pewnie w kolejną sobotę, nie prędzej. Hmmm... już czas zacząć zabawę w Hogwarcie :-)
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Doriano nie daje spokoju Lily, tak samo jak James jej matce. Ciekawe czy pójdzie na spotkanie. Może kiedyś coś z tego będzie.
    Czyli zamiast Harry'ego to ją piecze blizna. W sumie to mogłaby o tym powiedzieć przecież Merlinowi. No chyba, że mówiła.
    Wraca do Hogwartu, a tu Turniej Trójmagiczny. Pewnie Lily zamiast Harry'ego wystartuje.
    Rozdział fajny, czekam na kolejny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, ale muszę Ci zdradzić, że Lily nie weźmie udziału w Tunieju ^.^

      Usuń
  3. Cześć. Bardzo się cieszę, że pojawił się kolejny rozdział. No już nie mogę doczekać się ,gdy Lily znajdzie się w Hogwarcie. WIdać, że ten koszmar dręczy Lily i nie za bardzo go rozumie. Jedyne co wiadomo to, że Cedrik i Cormak zachowywali sie odwotnie niż normalnie. Ja zakładam, że osoba na końcu to Voldzio... oh ten niedobry Voldzio ^.^
    Widać, że Lily brakuje bliskości i opieki innej osoby.
    Fajnie, że potterówna przyjaźni się z Angeliną! Oooo czyżby Dorian coś czył do Lily, coś poza nienawiścią? Jestem ciekawa z jakiego powodu chciał się spotkać... Syriusz w depresji o_O DObrze, że Molly i jej herbatka była w pobliżu.
    I jak zawsze Merlin i jego prośby by Lily trzymała się z daleka od kłopotów :-) Już nie mogę doczekać się jej w Hogwarcie, no i co z tym kluczem?
    Rozdział świetny, niesamowicie się go czytało i czekam na szybki ciąg dalszy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boziu, jak miło wiedzieć, że ktoś czyta te moje wypociny ^.^ Bardzo dziękuję za tak cudowny komentarz :*

      Usuń
  4. Na początku, dziękuję za tak dłuuugi komentarz na moim blogu (przy okazji odpowiedziałam Ci na niego, zajrzyj jak znajdziesz czas).

    Przeczytałam każdy z Twoim działów i spodobał mi się Twój pomysł. Ciekawa postać z tej Lily...Przynajmniej nie posiada rudych włosów, kolejne opowiadanie o rudej córce Potterów, byłoby przereklamowane, więc plus dla Ciebie za tak oryginalny pomysł. Świetnie wymyśliłaś, gdyż możliwe by było, że blond włosy Potterówna, odziedziczyła by po babce. Większość cech wyglądu i charakteru dziedziczymy właśnie po dziadkach.

    Bardzo polubiłam Merlina, gdyż kojarzy mi się z postacią z mojego ukochanego serialu, mniejsza z tym. Ubóstwiam Wooda i Cedrika, ale także Dorian jest w porządku. Cóż zdziwiło mnie to, Malfoy...do tego najstarszy z synów Lucjusza? No, no, no...Ciekawe może żywi do niej jakieś głębsze uczucia, nie może, ale na pewno! A co na to by powiedział Draco, tez mnie ciekawi. Nie wiem kogo Lily by wybrała, jest to tajemnica oczywiście, ale będę na bieżąco na pewno wpadać.Nie mogę się doczekać następnym działów. Pozdrawiam + informuj mnie + dodaję Twój blog do linków. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że postać Lily Ci się podoba, fakt ma blond włosy, bo tak jak napisałaś, rudowłosych córek Potterów już troche było.
      Ja też lubię serial o Merlinie! ^.^ Powiem Ci, że ja też lubię Wooda i Cedrika [a jego to kocham] i dlatego są w moim opowiadaniu. A jeśli chodzi o Doriana to fakt różni się od Draco. Oczywiście już niedługo Draco i Dorian pojawią się [zdradzę, że w nowym rozdziale albo kolejnym].
      Nowy rozdział u mnie będzie w piątek, albo w sobotę.

      Usuń
    2. Odpowiedziałam Ci na moim blogu na Twój komentarz, ale żebyś nie potrzebnie szukała mego bloga w linkach, wkleję też tutaj:

      Jejku, dziękuje za (ponowny) długi komentarz. Rzeczywiście Caren jest dość `poukładaną` dziewczyną,ale ma też swoje za uszami :D. Może to był taki moment - chodzi tu o Fredzia, że coś między nimi, a właściwie tylko u niego, zaiskrzyło. Mają dopiero trzynaście lat, ale takie zauroczenia są po prostu słodkie. Uwielbiam. Najlepszy blog o bliźniakach? Nie wiem, nie mnie to oceniać, ale miło, że tak sądzisz. Tak, robiłam sama szablon, wszystkie moje szablon są wykonane prze ze mnie. Nie lubię `pobierać` szablonów z szabloniarni - chociaż niektóre są cudowne! Jednak zawsze robię wszystko sama, poświęciłam dużo czasu na korzystanie z przeróżnych programów, więc muszę to wykorzystać. Nie, nie pracuję na żadnej szabloniarni...ale chciałabym, nie wiem czy udałoby mi się dostać...Miałam przez kilka dni swoją szabloniarnię, na pewno kiedyś założę, ale na razie o tym nie myślę. Chętnie bym dołączyłam do innej, gotowej, świeżo upieczonej szabloniarnii :D
      ---
      Ja kocham Wooda, może dlatego, że zawsze lubiłam go za hardość i odwagę, jaką wykazywał swojej drużynie. Do tego taki przystojny...^_^ Dorian też mi się podoba...Lubię blondynów, on jest blondynem tak? Pewnie, że będę wpadać. Czekam na dział u Ciebie!!

      Usuń
  5. Dzięęęki za powiadomienie.
    Kocham Twojego bloga. A osobiście uważam,że ta notka nie była nudna! Czasem takie rozdziały jak ten się przydają,chociażby po to żeby wprowadzić trochę spokoju,spowolnić akcję,by ciekawość czytelników "rosła w miarę jedzenia". Przemyślenia Lily są hm..ciekawe. A tak w ogóle,to ja rozumiem,że Lily nie chcę innych zamartwiać,ale ta sytuacja jest naprawdę ciężka,skoro Voldemort w każdej chwili "może zapukać do drzwi".
    Cóż jest 22:44 gdy pisze to zdanie i powiem szczerze,że Twój blog idealnie wpasował się w mój wieczorny (teraz już 22:45),nastrój.

    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ;)

    Weny i to dużo!
    Jennifer Riddle

    PS Sorry,że z anonima ale jakiś błąd mam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne opowiadanie. Świetny masz pomysł na postac siostry Harry'ego ;D Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń