sobota, 1 września 2012

Rozdział II

Oliver Wood

30 sierpień 1993
     Zegar na ścianie tykał miarowo, przerywając panującą w gabinecie ciszę. Merlin siedząc za drewnianym biurkiem przeglądał tajemnicze dokumenty, które dał mu Dumbledore, stojący obok czarodziej nie odrywał wzroku od maga. Miał siwe włosy i długą brodę sięgającą niemal do podłogi, tego samego koloru. Nienaturalnie blada skóra mocno kontrastowła się z piwnymi oczami i śmiertelnie bladą twarzą dodawało mu tyle niesamowitości i czegoś, co zmuszało do zachowana czujności. Tymczasem Dumbledore zadziwiał go nie tylko swoim wyglądem, ale i zachowaniem. Nie poruszał się, ba, wydawał się ledwo oddychać, a dłonie, odkąd położył je na kolanie, gdy usiadł, trwały w zupełnym bezruchu. Od czasu do czasu poruszał stopą nogi, którą zarzucał na drugą, ale i tak robił to bardziej dla komfortu, aniżeli dla wyglądu. Jakby chciał upewnić Merlina, że jeszcze żyje.
- Dobra... Ale kilka marnych karteczek nie załatwi sprawy. - Oświadczył wreszcie mag i przeniósł wzrok na swojego gościa. - Oczyszczenie Syriusza Black'a będzie trudniejsze niż myślałem.
- Ta sprawa nie należy do najłatwiejszych. - Zaczął ostrożnie Albus, chcąc dokładnie dobierać słowa, wiedząc, że Merlin jest równie potężnym czarodziejem, jak on sam i zbyt duża wiedza w tym przypadku może okazać się śmiertelna. - Ale dla dobra dzieci Potterów, Syriusz powinnien zostać oczyszczony z zarzutów, którch nie popełnił. James traktował go jak brata, jest ojcem chrzestnym Harry'ego i jedyną rodziną jego i Lily. Musimy znaleźć sposób aby go oczyścić, za wszelką cenę. - Podkreślił Dumbledore.
- Jest ktoś, kto może nam pomóc. - Mruknął Merlin, na co Albus spojrzał na niego wyczekująco. - Znajdziemy Peter'a Pettigrew'a i wyciągniemy z niego prawdę, choćbym miał go zabić.
      Zapadła nieplanowana chwila ciszy, podczas której Dumbledore westchnął przeciągle, wpatrując się w bliżej nie określony punkt, znany tylko jemu. Wydawał się być nieobcny, zamyślony, czego nawet nie próbował ukrywać. Te wszystkie sprawy zaczynały go męczyć, ciągła walka, wydawała sie być walką z wiatrakami, które nie przestawały się mnożyć. Doskonale zdawał sobie prawę, z porywistego charakteru Lily, który niestety odziedziczyła po James'ie. Spokojnie mógł przewidzieć, że ona chce rewanżu. Na razie ją powstrzymywali, ale ten stan nie będzie wiecznie trwał i to go tak przerażało.
- Zabić? Czy ty przypadkiem nie przesadzasz?
- Nie. - Odparł Merlin, opierając się o fotel. - A wiesz, jaki jest stosunek dementorów do czterech założycieli Hogwartu?
- To ma coś wspólnego z Syriuszem Black'iem?
- Owszem i ma. - Stwierdził pogodnie opiekun Lily i nachylił się w stronę Albusa. Ten zmrużył lekko oczy i słuchał uważnie kolejnych słów, coraz mocniej utwierdzając się w przekonaniu, że Damentowa Sala nie jest tylko mitem ich przodków, a czymś więcej.
***
- Lily! - Oliver Wood stał pod balkonem i uśmiechał się do niej wesoło. Chodzili razem do Hogwartu, w tym samym dniu Tiara Przydziału wysłała ich do Gryffindoru, gdzie oboje odnosili różnego rodzaju sukcesy, będąc przy tym przyjaciółmi. On był kapitanem drużyny Quidditcha, ona przewodziła "Tańczącym wiedzmom". - Hej, Lily!
- Tak, Oliver? - Stała oparta o barierkę, bawiąc się bransoletką. Miała zdecydowanie zły humor i nie chciała z nim rozmawiać, ostatnimi czasy chłopak był coraz bardziej natrętny... Chyba nawet bardziej, niż Jason Samuels, z którym, bądź co bądź, ostatnio miała naprawdę dobre układy. Czasami rozmawiali, zdażało się, że nawet kilka razy wracali razem z Wielkiej Sali... Nie można było powiedzieć, że pokochali się i nagle zostali przyjaciółmi, ale dziewczyna po prostu zaczęła tolerować jego obecność, a on powstrzymywał się od złośliwych komentarzy. I to w zupełności wystarczało, żeby wprawić w zdumienie większość uczniów z Gryffindoru i Ravenclawu.
- Nie masz może ochoty na spacer?
- Nie. - Pokręciła głową, odwróciła wzrok i utkwiła go w zachmuronym niebie. - Nie, dzisiaj nie mam ochoty na spacer. - Powtórzyła spokojnie, bardziej do siebie, niż do niego.
- Ostatnio w ogóle nie masz na nic czasu. - Zmarszczył brwi, starał się ukryć zniecierpliwienie, ale przychodziło mu to z trudem. Od pierwszej klasy byli przyjaciółmi, dobrze się dogatywali, ale ostatnio to wszystko zaczęło się psuć.
- Mam wolny czas. - Ciągle na niego nie patrzyła, przekładała bransoletkę między palcami, wydawała się go ignorować, choć doskonale wiedziała, że rejestruje nawet najdrobniejszy ruch chłopaka.
- Na lekcje z Merlinem. - Prychnął.
- To ci nie wystarczy?
- Nie.
      Oboje zamilkli, Oliver wpatrywał się w koleżankę i usilnie starał się wymyślić jakiś argument, który ruszy ją z domu. Ostatnio tylko uczyła się od rana do wieczora: czytała, ćwiczyła zaklęcia, poprawiła się znacznie w sporządzaniu eliksirów. Wiedział, że chodzi jej o zemstę na Voldemorcie. który zabił Potterów. Szatyn westchnął, po raz kolejny przeklinając w myślach Cedrik'a Diggory'ego, który rujnował wszystkie jego plany: zacząwszy od zabierania mu jakiejkolwiek możliwości nazwiązania kontaktu z Lily, kończąc na pogorszeniu się jego opinii w szkole. Oliver nie przejmował się ich sprzeczką, bardziej troszczył się o Lily, którą zwykł traktować jak małe, niczego nieświadome dziecko, które robi głupoty takie, jak przyjaźń z Cedrik'iem Diggory'm. Przyjaźń? Nie, nigdy tego tak nie nazwie, to nie może być to, to tylko jakieś szczeniackie wygłupy, imponuje jej siłą...
- Proszę, Lily... - Spróbował po raz ostatni, chociaż wiedział, że nie ma szans. Była uparta.
- Powiedziałam: nie. - Zmrużyła oczy, rysy jej twarzy się wyostrzyły. Chciała skończyć rozmowę, był tego pewien, ale nie miał zamiaru się łatwo poddawać. Zacisnął dłoń w pięść i już chciał coś powiedzieć, gdy usłyszał za sobą kroki. Odwrócił się gwałtownie, by stanąć twarzą w twarz z Merlinem.
     Wood zmrużył oczy, chwilę wpatrywał się w Lily, po czym odszedł żegnając się szybko.
Wszedł na balkon i oparł się o barierkę koło Lily. Spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło, z widoczną troską w czarnych oczach. Przekrzywił zabawnie głowę.
- Oliver ciągle nie daje ci spokoju?
- Nie on jeden – Skrzywiła się, jednak zauważył, że kąciki jej ust drgnęły lekko, jakby chciała się uśmiechnąć.
- Cóż, nie dziwię się im wszystkim… - Cały czas się uśmiechał, przyglądał się bransoletce obracającej się w dłoniach dziewczyny. Wiedział, że musi się nad czymś zastanawiać, zawsze wtedy zajmowała czymś ręce, żeby uspokoić myśli.
- A ja owszem. Nie wiem, o co im chodzi. O co WAM chodzi.
- Na litość boską, Lily. Jesteś chyba najbardziej popularną dziewczyną w szkole…
- I co z tego? Mam to gdzieś.
     Zaśmiał się wesoło, zdążył już przywyknąć do takich odpowiedzi i to nie tylko z jej strony.
- Harry przysłał ci list, to chyba coś ważnego... - Rzekł, podając jej niewielką, śnieżnobiałą kopertę. 
     Lily chwyciła drobnymi palcami list i go otworzyła. W środku znajdowała się pojedyńcza kartka z krótkim tekstem. Dziewczyna niemal natychmiast poznała charakter pisma swojego młodszego brata, Harry'ego.
 

       Droga Lily,
Dziękuję ci za Twój ostatni list, nie podejrzewałem, że Maggi jest taka wielka! Syriusz mówi, że to cud, skoro pozwolili Ci trzymać jastrzębia w szkole.
U nas po staremu. Wciąż staramy się doprowadzić dom do porządku, co wcale nie jest takie proste. Hermiona twierdzi, że dom Syriusza jest jak tykająca bomba, którą z pewnością zdetonuje Ron.
Sprzątając wczoraj stare graty znalazłeś coś dziwnego. Musisz to jak najszybciej zobaczyć. Jutro na ulicy Pokątnej.
Pzdrów od nas Merlina!


Harry
 
 
----------------------
Cześć. Kolejny rozdział za nami. Co o nim powiem? Podoba mi się ^.^ Wiem, że troszkę szybko się pojawił, ale jak każdy już zauważył wakacje dobiegają końca, podobnie jak nieograniczony wolny czas, dlatego zapewne kolejne rozdziały będą pojawiać się w weekendy. Dziękuję za wszystkie komentarze :*
Jestem w trakcie tworzenia nowego Menu i dlatego wszystkich zapraszam do działu "MAPA HUNCWOTÓW", znajdziecie tam odpowiedzi na wszystkie pytania związane z moim opowiadaniem.
Życzę przyjemnej lektury i pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. Nareszcie mam chwile czasu i komentuje nowy rozdzial. Zaciekawilas mnie, chociaz nie jest zbyt dlugi. Z poczatku w ogole nie rozumialam, po co Dumbledore spotkal sie z Merlinem, ale gdy tylko wspomnialas o Blacku od razu mi zaswitalo ze chodzi o jego uniewinnienie. Nie mylilam sie :D Dziwi mnie zachowanie Lily, czemu byla taka zla i tak potraktowala Wooda? A on sie pewnie w niej zakochal.. ^^ Haaa ja juz wiem wszystko! Ten list od Harry'ego.. Ciekawe, co takiego znalazl! Czyzby cos zwiaznego z rodzina? Hogwartem? Merlinem? A moze z zupelnie czyms innym... Czekam na nastepny! Dzieki za powiadomienie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak Lily chodzi do Hogwartu. A Merlin jest jakby to powiedzieć jej mistrzem, mentorem.
    Chyba miała jakiś gorszy dzień, że potraktowała tak Wooda. Oj nie ładnie, nie ładnie.
    Coś ją łączy z Cedrikiem? No coś podobnego ;p.
    To ja czekam już na kolejny rozdział, aby dowiedzieć się co takiego Wielka Trójca Hogwartu znalazła w domu Blacka ;p.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co to jest Demntowa sala? Strasznie zaciekawiłaś mnie tą nazwą.
    Merlin mnie zaskoczył, mówiąc, że moża zabić Petera. Jednak ten staruszek ma coś w sobie^^
    Lily strasznie potraktowała Wooda:) Ale co się dziwić, skoro jest taki nachalny^^ No i widać, że Oli, nie lubi Merlina, ale dlaczego? No i Cedrik...hmm, co też pannę Potter z nm łączy?:D
    Już chcę wiedzieć, co też Harry znalazł w domku Syriuszka^^ Nie wytrzymam ze zniecierpliwienia!^^
    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat mojego przyszłego opowiadania to na blogu pojawił się nowy post. Trochę się w nim rozpisałam ale dzięki temu będziesz mogła poznać mój styl pisania.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział twojego opowiadania które mnie na prawdę zaciekawiło ^^
    ~Hii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Oooo Boziu jaki masz śliczny szablon! Bardzo mi się podoba. Przeczytałam również rozdział i koniecznie musiałam wrócić do poprzednich. Historia starszej siostry Harry'ego zaczyna się bardzo ciekawie. Postać Merlina jest intrygująca ^.^ Mam nadzieję, że jemu i Albusowi uda się uratować Syriusza. Jest i Wood - bardzo go lubię. Mam wrażenie, że on coś czuje do Lily. Moim ulubieńcem jest Cedrik ^.^
    Harry coś ma? No ja chcę wiedzieć co!
    Lily ma jastrzębia zamist sowy? I Remus jest jej ojcem chrzestnym? No fajnie to wymyśliłaś, jest mega super.
    Bardzo proszę abyś mnie powiadamiała o nowych rozdziałach :* Czekam na kolejną notkę!
    Pozdrawiam
    http://wild-child.mylog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrabiam powoli, nie zapomniałam o Tobie to na pewno ;) Skomentuję na koniec jak przeczytam wsyztskie rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń